Theatre of Tragedy

[Mr.Plastic]

No nie ma się co oszukiwać że jego rola jako besti jest nadal na czasie. Pomrukuje niczym głodny smok:P

[Absol]

Eee nowy album- coś lepszego niż Assembly, ale brakuje mi tu troszkę klimatu. To dalej jest takie przebojowe a fajniej by było chyba gdyby tworzyli znowu bardziej nastrojową muzykę. Nazywam go mroczniejszą stroną Musique.

[Charism]

Genialna nazwa Mroczna strona Musique

[Mr.Plastic]

Tak samo wymowna jak np. mroczna strona madonny:P

[Charism]

No moze masz troche racji, ale Storm ma melodie jak na Musique, tylko że jest mroczniejszy bo ma więcej gitar

[soulburner]

Nie tyle więcej gitar, co mniej elektroniki i mniej schematyczności...

[Absol]

Za to przebojowością dorównuje Musique.

[Charism]

[Mr.Plastic]

Co do przebojowości. To ja lubię ją w wydaniu ToT. Melodie są chwytliwe ale nie prostackie. Jest zarazem ciekawie ale nie schematycznie;).

[Ivanhoe]

Moim zdaniem Storm wypadł trochę blado, głównie za sprawą słabej formy wokalnej Raymonda Rohony'ego. Nell Sigland z kolei spisuje się bardzo dobrze, jej głos znakomicie pasuje do muzyki Theatre Of Tragedy.
Niestety utwory na "Storm" pozostawiają trochę do życzenia. Nie wyróżniają się niczym na tle innych kapel gothicmetalowych z żeńskim wokalem (które się obecnie mnożą jak grzybki po deszczu). Słychać wpływy Leaves' Eyes, Imperii oraz nawet Lacuny Coil. Nie ma już tego niesamowitego klimatu z czasów "Velvet Darkness They Fear". Na plus wyróżniają się utwory "Storm", "Fade", "Ashes And Dreams".

[Charism]

Tak jakby podsumowójąc Twoja wypowiedź, ToT stracił to coś co mieli tylko oni. Stracił pewną niezależność, indywidualność. Oryginalność....

[soulburner]

Co Wy pier...

[Masquerader]

[Ivanhoe]

[Masquerader]

Moim zdaniem nie słychać. I kto ma racje?